Humana benelife AColic
Dla niemowląt od urodzenia
Ulubionym słowem małego chłopca o imieniu Janek było "JA". Nie ważne, czy mama stawiała przed nim na stole kawałek ciasta, czy miskę budyniu, Janek zawsze mówił "JA". Jednak kiedy przychodziła pora spania, Janek nie mówił "JA", bo, rzecz jasna, nie miał ochoty kłaść się spać. Pewnego wieczora, mama jak zwykle położyła chłopca do łóżeczka. On jednak wydostał się, stanął na parapecie okna i wyjrzał na zewnątrz.
Ulubionym słowem małego chłopca o imieniu Janek było "JA". Nie ważne, czy mama stawiała przed nim na stole kawałek ciasta, czy miskę budyniu, Janek zawsze mówił "JA". Jednak kiedy przychodziła pora spania, Janek nie mówił "JA", bo, rzecz jasna, nie miał ochoty kłaść się spać. Pewnego wieczora, mama jak zwykle położyła chłopca do łóżeczka. On jednak wydostał się, stanął na parapecie okna i wyjrzał na zewnątrz.
W ogrodzie było już ciemno i tylko księżyc jasno świecił na niebie. Zasłony kołysały się lekko na wietrze, a liście łagodnie szeleściły na drzewach. Nagle chłopiec dostrzegł niewielką kulę światła połyskującą w trawie, a w jej środku - maleńką wróżkę.
- Kim jesteś? - zapytał Janek.
- Jestem JA - odrzekła wróżka. - A Ty kim jesteś?
- Ja jestem JA - odparł Janek.
Wróżka klasnęła w dłonie z zachwytem.
- Ja mam na imię JA i Ty też masz na imię JA. Czy to nie zabawne?
Tylko że Janek wcale nie miał na imię JA. Postanowił jednak nie mówić o tym wróżce.
- Chcesz się ze mną pobawić, JA? - zapytała wróżka.
-Tak, JA, z wielką przyjemnością - odrzekł Janek.
Wróżka złapała do ręki promień światła księżyca i cisnęła nim do pokoju chłopca. Ku jego zdumieniu promień zaczął przybierać kształty różnych zwierząt: księżycowych kotów, księżycowych psów, księżycowych kucyków, a nawet księżycowych smoków ziejących ogniem. Podskakując i biegając po całym pokoju, Janek wraz z wróżką próbowali łapać w rączki księżycowe zwierzęta. Nagle Janek dał nura ze swojego łóżeczka i wpadł na wróżkę, przydeptując jej maleńką stópkę. Wróżka zapłakała, a Jankowi zrobiło się przykro. Wtedy z ogrodu dobiegł głos: - Dlaczego płaczesz, moja mała wróżko?
- JA nastąpił na moją stópkę, mamusiu - załkała wróżka.
- Kto nastąpił na Twoją stópkę? - zapytała mama.
- JA, mamusiu - odpowiedziała przez łzy mała wróżka.
- Nie masz powodu do płaczu, skoro sama nastąpiłaś sobie na stopę - rzekła stanowczym głosem mama, po czym wsunęła rękę do pokoju i zabrała małą wróżkę. Księżycowe zwierzęta zniknęły, a Janek położył się spać.
Kiedy następnego dnia wieczorem mama zapytała Janka: - Kto jest tak zmęczony, że chce położyć się spać?, chłopiec radośnie krzyknął: - JA! Bardzo ucieszył się, że tej nocy znowu zobaczy wróżkę. I ta radość towarzyszyła mu już zawsze do końca życia.